Kartka z kalendarza Dobry Zasiew
(…) abyśmy nie na sobie samych polegali, ale na Bogu (…) który z tak wielkiego niebezpieczeństwa śmierci nas wyrwał i wyrwie.
2. List do Koryntian 1,9-10
Angielski malarz nadworny Sir James Thornhill (1675-1734) ozdobił kopułę Katedry św. Pawła w Londynie ośmioma wielkimi freskami przedstawiającymi sceny z życia apostoła z Tarsu. Gdy zakończył pewien fragment malowidła, przesuwał się o parę kroków, by się przyjrzeć pracy z odpowiedniej perspektywy. Pewnego razu podszedł tak blisko do krawędzi rusztowania, że groził mu niebezpieczny upadek.
Jego przyjaciel zorientował się, jakie niebezpieczeństwo grozi artyście, nie chciał jednak krzyczeć i dodatkowo wystraszyć Thornhilla. Zamiast tego zupełnie świadomie rzucił zamoczony w farbie pędzel wprost na dzieło sztuki. Rozzłoszczony malarz wrócił do swojego malowidła, aby je ratować. Wtedy jego przyjaciel zawołał: „Bogu dzięki! Zniszczyłem obraz, ale uratowałem malarza!” Dopiero wtedy Thornhill uświadomił sobie, w jakim niebezpieczeństwie się znajdował i serdecznie podziękował swojemu przyjacielowi za to, że uchronił go od pewnej śmierci.
Gdy w życiu nie udaje się realizować zamierzonych planów albo gdy niszczona jest nasza praca, może stawiamy sobie pytanie: „Jak Bóg może do tego dopuścić, jeśli jest miłością?” Albo zastanawiamy się: „Dlaczego to właśnie ja muszę być tak surowo karcony, kiedy innym, o wiele gorszym ode mnie, świetnie się powodzi?” Jednak w takich właśnie działaniach objawia się miłość Boża do nas: Dobry Ojciec chce uratować ludzi, którzy często znajdują się na krawędzi zatracenia i doprowadzić do wiecznej chwały. A jeśli w pewnym momencie Pan coś nam odbiera, to tylko dlatego, że chce nas o wiele obficiej obdarować. By to zrozumieć i zaakceptować, musimy się nauczyć oglądać każdą sytuację z Bożej, wiecznej perspektywy.