Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.

List do Efezjan 2.8-9

17
kwietnia

Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony.


Księga Izajasza 53,4


MĄŻ BOLEŚCI

To nie z powodu siebie samego Jezus wzdychał i płakał, lecz z powodu ludzi — za nich i nad nimi. Zdejmował wszelki ciężar z ich serc i czynił to ochotnie, jednak oni byli ślepi na błogosławieństwa, jakie chciał im podarować, nie chcieli porzucić swoich grzechów i odrzucali Go. Tak, płakał wśród ludzi i nad nimi – z powodu tego, jakim był człowiek: miłującym grzech, oszukanym przez diabła, nienawidzącym Boga. Tak, Pan Jezus był prawdziwie mężem boleści.

Wrogość ludzka nie ostudziła jednak Jego miłości. Jak bardzo ich kochał! Od świtu aż do zmierzchu służył im niestrudzonym miłosierdziem. Leczył chorych, dotykał ze współczuciem trędowatych, swą mocną ręką przywracał wzrok niewidomym i uwalniał tłumy od strasznego wpływu demonów. Nie, to nie były zwykłe akty Bożej mocy, jak przy stwarzaniu świata! On, doskonały Człowiek, przeżywał dotkliwie nędzę położenia grzeszników – w swoim czułym sercu nosił ich brzemiona; był umęczony, ponieważ oni byli umęczeni. Siła z Niego uchodziła, gdy leczył innych, Jego duch był obciążony brzemionami, które z nich zdejmował!Odczuwał udrękę tych rzeczy w duchu, ponieważ Jego święte, bezgrzeszne ciało nie mogło zostać dotknięte chorobą, nawet wrogowie myśleli o Nim: „Spadła nań śmiertelna zaraza” (Psalm 41,8).

Widząc Jego smutek, ludzie myśleli, że Bóg był przeciwko Niemu. Sądzili, że z Jego ręki był umęczony. Bo jeśli Bóg darzyłby Go przychylnością, to dlaczego miałby być tak zbolały? Dlaczego miałby tyle wzdychać i płakać? Jeśli Bóg miałby w Nim upodobanie, to czyż faryzeusze i kapłani nie uznaliby Go? Myśląc tak, zagłuszali jedynie swoje sumienia i odrzucali Go.

A TY?